Wiesz, jeśli babcia w dniu ślubu jedynej wnuczki planuje hipochondryczny atak to ja bym się serio zastanowiła nad definicją tych "dobrych kontaktów".
Hej! Moja babcia miała padaczkę i troszkę wiem o tej chorobie.Prawdę mówiąc
dziadek musiał ją bardzo kochać skoro był z nią tak wiele lat.Bał się z nią
jeździć na rowerze, bo nigdy nie mógł przewidzieć kiedy nastąpi atak.Babcia
wiele razy była posiniaczona, przy atakach uderzała się o pralkę
przypadek, ale przez kilka tygodni był spokój.
Znów pojechała do dziadków. Babcia musi jeszcze przez kilka dni chodzić do pracy, więc Młodą zajmuje się mniej atrakcyjny dla niej dziadek. "Babciu, khy, khy, khy, proszę, khy, khy, nie idź do pracy, khy, khy, daj mi berodual". Babcia przerażona - taki atak
Od jakiś 2 miesięcy synek (4,5 roku) kilka razy dziennie powtarza, że nie lubi babci. Wygląda na ciągle obrażonego na nią (babcia mieszka z nami). Jego niechęć do jej osoby jest na tyle ogromna, że jak zostaję z nią np. podczas choroby to zamyka się w pokoju i nie pozwala jej wchodzić. Pozwala na
na krzywdę
innego ,chętnie chodzi do przedszkola ( choć babcie nie wierzyły że uda mu
się wytrwać choćby miesiąć ), dzieli się zabawkami ( a raczej uczy się sztuki
dzielenia z innymi dziećmi ), skończyły się choroby - zapalenia krtani.
Oczywiście nie jest wszystko tak różowo, oboje z mężem
Ja tam wierzę w psychosomatykę.
Koronnym przykładem jest moja Młoda, która, jeśli ją poprosić, wyzdrowieje na następny dzień mimo obiektywnych i doskonale widocznych objawów choroby. I która, jeśli chce ukarać mamusię/przestraszyć babcię/olać legalnie szkołe - potrafi sobie wywołać klasyczny
rodzina doskonale zdaje sobie sprawę, że babcia/dziadek/ojciec ma chorobę psychiczną/demencję starczą, ale po latach ataków, wyzwisk, oskarżania o jakieś urojone zarzuty sami ledwo się psychiczne trzymają? To tak wielkie obciążenie psychiczne, że sama wiedza niewiele pomaga.
--
Kochać siebie to dawać
mial problemy z
choroba lokomocyjna przez ok. roku, tak od 1,5 do 2,5 lat i mu przeszlo,
glownie go "trafialo" kiedy krotko przed wyjazdem pil mleko.
Jesli chodzi o mnie to zdarzaja mi sie lekkie ataki np. w dusznym autobusie
albo w takich "miekkich" samochodach, swieze powietrze ma ogromne
nocy
uważać i już chłodniej robić w pokoju. A co do trzymania w chłodzie to dobry
pomysł ale jak choroba złapie u dziadków na święta to babcia i prababcia
hipochondryczki co maja u siebie w domu po 30 stopni maja zawsze dobre pomysłu z
wygrzewaniem dzieci, i takie tam podgrzewanie do 40 stopni i
bardzo, moja babcia i dziadek zmarli na raka:( siostra mojej babci
również:( to straszna choroba. Ja też niestety nie znam osoby
zmagającej się z rakiem, która przeżyła dłużej niż kilka lat od
ataku choroby:(
--
https://tinyurl.com/agdvt9
Mówcie do mnie Ryso;)